piątek, 16 kwietnia 2010

Ziew













Hmm muszę przyznać- ostatnio zaniedbuję bloga, jakoś nie chce mi się pisać....jakoś tak deszczowo, pochmurno i śpiąco.


Co do spraw erasmusowskich-odebrałam legitymację. Muszę jeszcze załatwić sobie pobyt czasowy....ale tak mi się nie chce....nic mi się nie chce....nie ma słoneczka, leżę jak tak żabka po prawej stronie. Ogólnie sprawa wygląda tak, że rozsiedliśmy się z nudów przed komputerami i gramy w jakieś durne gierki na facebooku, gotujemy obiady, robimy śniadania, kolacje. Ułożyliśmy plan zajęć. Poniedziałki i piątki mamy wolne, a od wtorku do czwartku mamy po jednych zajęciach dziennie. Tu jest zupełnie inny system. Tzn inny niż na naszej administracji w Warszawie, bo z tego co wiem na innych kierunkach jest podobnie. Tu nie masz gotowego planu, tu plan układasz sobie sam. Musisz tak ułożyć, żeby mieć szansę uzyskać na koniec 30 ECTS. Co akurat na naszym wydziale jest kosmosem. Nie mamy czegoś takiego. Do tego jeszcze możesz tak jakby studiować dziennie i zaocznie(ale też nie do końca), ponieważ możesz wybrać sobie seminaria-na które chodzi się normalnie w tygodniu, oraz bloki-na które chodzi się zazwyczaj na cały dzień lub kilka godzin w dni tygodnia i soboty.

Jak do tej pory byliśmy na 3 zajęciach. Jeżeli to ma kiedyś komuś pomóc to wybraliśmy następujące przedmioty:
Seminaria:
Jarosław Jańczak-Regional and European Integration in Northern Europe,
Marcin Poprawski-Creativity in Management,
Marcin Poprawski-Cultural Branding,
Bloki:
Tyszka- Performing Arts and Spectacles in Contemporary Multicultural World
Radkiewicz- Transgressive Identity and gender in contemporary cinema

Zaliczenia wyglądają następująco:
Jańczak-referat (do 30 min.)+essey(w zależności od ilości stron-liczba punktów ECTS 3/6/9)
Poprawski-Cultural Branding-króciutki referat(max. 15 min.) lub essay(----||---)

Bloki się jeszcze nie rozpoczęły, a Marcin Poprawski na Creativity in Management jeszcze nie podał zasad zaliczenia.

Byliśmy wczoraj na urodzinach koleżanki dwie klatki obok. Robiła je w segmencie i zapraszała każdego, można było wziąć swoich znajomych. Zapoznaliśmy kilku fajnych ludzi. Większość co prawda nie grzeszyła inteligencją-myślała o dupach i dobrym piwie-jak to jeden ujął. Poznaliśmy za to bardzo fajnego Niemca-żyda. Strasznie sympatyczny facet. Było baaaardzo dużo Polaków, więc pół imprezy była przegadana po polsku.  Nie byliśmy tam za długo bo było strasznie tłoczno. Nie jestem w stanie określić ilu było ludzi ale można było tylko stać w miejscu, a droga do WC trwała dobre 1,5 minuty (3 metry odległości). Na początku ktoś zaczął się bić, bo przeszkadzało mu, że ktoś ciągle zapala światło (prawdopodobnie przez przypadek). Wyszliśmy po pierwszej. Nie było sensu rozmowy-bo trzeba było krzyczeć. Potańczyć też nie bardzo- bo żałoba narodowa. Michałowi się podobało, w tym tłoku czuł się niczym na koncercie. Co z tego, że jak on mówi to go słychać, bo ma gruby głos, a ja czasami nawet jak krzyczę to mnie nie nikt nie słyszy;/ Tak....więc jemu się podobało....a ja jak zaczęli palić w segmencie (bo biedactwa nie wiedzieli, że jest specjalnie wyznaczone miejsce na korytarzu) to jak najszybciej chciałam uciec.


Dzisiaj rozpoczęłam naukę niemieckiego on-line. Kupiłam kiedyś mamie książkę z CD do nauki angielskiego i w niej była kartka z kodem na półroczne korzystanie z serwisu. Można przez ten czas co prawda korzystać jedynie z jednego stopnia zaawansowania i jednego języka, ale są też darmowe kursy (nie wiem jeszcze jak one wyglądają), polecam....może warto: http://www.supermemo.net.pl/

To do poczytania-pewnie następnym razem-gdy mnie wena dopadnie

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz