niedziela, 4 kwietnia 2010

Haloween:)

Rankiem wprowadziła się do mnie do segmentu nowa koleżanka. Turczynka-Ebru, zapoznaliśmy ją od razu z Pinar. Czujemy, że zrobiliśmy coś bardzo dobrego:) Tylko okazało się, że Pinar będzie mieszkała w innym akademiku:( chyba, że uda się coś zmienić...
Mój kochany sadysta zabrał mnie na spacerek....taki krótki 8,5 kilometrowy ;/ przysięgam kiedyś go uduszę! ale chociaż zdjęcia mam(co załączam na dole). Sfotografowaliśmy trochę baraków. Przy okazji znaleźliśmy od groma innych opuszczonych i zapuszczonych budynków.
















Miasto z jednej strony umiera- umiera miasto zbudowane przed laty a buduje się miasto młodszego pokolenia. Widać szalony kontrast między starą cegłą a nowymi budynkami. Zdarza się, że nowy budynek jest dobudowany do starej konstrukcji (albo stary budynek jest na górnej części nowego). [Zdjęcie powyżej]


Fenomenem w ogóle jest budynek: zwykły domek+ szklane pawilony:)












Zaskakującą rzeczą jest brak pasów na ulicy oraz wyłączanie świateł na ulicach. Także nawet te linie nie są przestrzegane. Niemcy przechodzą niemalże w każdym punkcie ulicy a jeżdżący samochodem nikogo z pieszych nie puszczają przodem. Przejście wygląda mniej więcej tak:



Resztę zdjęć opiszę już w galerii.

Mieliśmy także śmieszny przystanek w BurderKing-u na stacji PKP. Chcieliśmy skorzystać z WC. Jak tu się dogadać z niemiecką obsługą, że chcemy skorzystać z WC a on jest zamknięty. :D Michał po angielsku i body languag'em dogadał się. Mieli WC-ecik otwierany elektronicznie przez przyciśnięcie guzika przez obsługę.....Kolejną niemiecką angielszczyzną mój mężczyzna zamówił :"zwei cheeseburger" :D. Popisał się szprechaniem, ja oczywiście padłam na kolana i biłam mu pokłony :D Aufiderzein i poszliśmy. Do akademika dosłownie mnie ciągnął, zanim doszliśmy do August Bebel Strasse 41 myślałam, że umrę;/ nogi się za mną dosłownie ciągnęły;/ dodam, że jest trochę górski klimat:P ulice są strasznie pod górkę....dosyć wysoko i ciężko się idzie, nie wiem dlaczego dałam się namówić na spacer do Słubic...po drodze zwiedzając wszystko co się da.  Załączam jeszcze jedno zdjęcie baraków, a resztę w galerii no i to by było tyle na dzisiaj.
Oglądaliście film " am legend"? Wyobraźcie sobie, że znajdujecie się tu po zmierzchu. My byliśmy tam po raz pierwszy gdy zapadł zmierzch...brrrrr....

Co do tytułu dzisiejszego posta....Haloween...zdawałoby się, że ludzie w Niemczech obchodzą je codziennie.....[I didn't say this :>]

Do następnego razu!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz